flirtować, więc się nie nadymaj jak król ropuch i nie
próbuj mi przyłożyć. Pojechałem porozmawiać z nią, chciałem się dowiedzieć, co się dzieje. Ash miał zamęt w głowie, myśli mu się mąciły, nic już nie rozumiał. - Powiedziała ci, że mnie kocha? - Nie od razu. Musiałem z niej wyciągać zeznania po kawałku. - Mnie nigdy nie powiedziała, co do mnie czuje - stwierdził Ash głuchym głosem. - A ty jej wyznawałeś miłość? Nie. Dopiero kiedy odeszła, uświadomił sobie, ile Maggie dla niego znaczy. Rory pokiwał z politowaniem głową. - Stary, a głupi. W każdym razie, jeśli chodzi o kobiety. Powinienem chyba udzielić ci kilku wskazówek. Ash już szedł do drzwi. - Zostań z małą. Niedługo wrócę. 146 - Dokąd jedziesz? - zawołał Rory, trochę przerażony perspektywą zabawiania niemowlaka. - Po Maggie. - Zaczekaj! - Czego? - warknął Ash. - Włóż może najpierw spodnie. Ash jęknął. Rzeczywiście, był tylko w bokserkach. Zamknął drzwi i pobiegł do swojego pokoju. - Uważaj na Dixie! - wołał za nim Rory. - Wczoraj jak usłyszała, że jestem twoim bratem, tak mnie przyjęła, że ani chybi dawno przeznaczyła cię do odstrzału. Ash nie zastał Maggie w domu, pojechał więc do Longhorna. Była w pracy, bo na parkingu, już z daleka, zobaczył jej rozklekotany samochód. Przez szybę w drzwiach usiłował zajrzeć do wnętrza restauracji, nie dojrzał co prawda nikogo, ale mógłby przysiąc, że słyszy muzykę. Zaczął się dobijać do drzwi. - Maggie? To ja, Ash. Otwórz, proszę! - krzyczał. Odpowiedziała mu cisza. Odczekał chwilę, już miał załomotać ponownie, gdy drzwi się otworzyły i w progu stanęła Dixie. Spojrzała na wzniesioną pięść Asha i zmrużyła oczy. - Tylko uderz, a wezwę gliny - prychnęła. Ash opuścił rękę. - Nie zamierzam nikogo bić. Chcę się zobaczyć z Maggie. - Skąd wiesz, czy ona chce? 147 Rory miał rację: Dixie najwyraźniej przeznaczyła Asha do odstrzału. Maggie zapewne też. - Nie wiem, czy chce, ale będę wdzięczny, jeśli poinformujesz ją, że tu jestem. - Niby po co? Dość już przez ciebie wycierpiała. Ashowi wyczerpały się zapasy cierpliwości. Wziął Dixie wpół, wniósł do restauracji i kopniakiem zatrzasnął