– Tak, koniecznie.
Na czole Ellen pojawiło się parę zmarszczek, które szybko znikły. – Wobec tego opowiedz mi o sobie. Julianna podała wszystkie wymyślone informacje. – A ojciec dziecka? – spytała Ellen. Julianna wzruszyła ramionami. – Nie znam go. To był przypadek. Ellen przez chwilę milczała. – Jesteś pewna? W naszym stanie ojciec również musi wyrazić zgodę na adopcję. Może też zabrać dziecko, nawet gdy już znajdziemy rodzinę zastępczą. Chyba domyślasz się, jaki wpływ to może mieć na wszystkich zainteresowanych ? ,,Nie oszukuj mnie, Julianno, bo pożałujesz’’. Ludzie z poderżniętymi gardłami. Wyglądali tak, jakby się krwawo uśmiechali. – Jeśli chcesz, mogę z nim porozmawiać w twoim imieniu – ciągnęła Ellen. – Tacy ojcowie zwykle od razu decydują się oddać dziecko, lub w ogóle się do niego nie przyznają. Julianna potrząsnęła głową. – Mówiłam, że nie wiem, kto to jest. Kobieta pochyliła się w jej stronę. – Na pewno? To bardzo ważne. – Miałam różnych... no, sypiałam z różnymi chłopakami. – Spuściła głowę. – Wiem, że nie ma się czym chwalić, ale tak było. To musiało zdarzyć się na jakimś przyjęciu. Prawie codziennie chodziłam na imprezy... – Cóż, zdarza się – westchnęła Ellen, wyraźnie uspokojona. – Nawet nie wiesz, ile mamy takich przypadków. Dobrze, dajmy temu spokój i pomówmy o najważniejszych sprawach , czyli o tym, co czeka ciebie i twoje dziecko. Zaczęła opowiadać o pracy agencji. Citywide Charities była organizacją państwową, wspieraną przez prywatnych darczyńców i fundacje. Program adopcyjny stanowił jedynie część jej działalności, ale Ellen nie ukrywała, że jest z niego bardzo dumna. Z uśmiechem wyjaśniała, jaką pomoc otrzymują ,,jej’’ matki. Poinformowała też, że Julianna sama będzie mogła wybrać rodziców dla swego dziecka. – Każdego roku nawiązujemy współpracę mniej więcej z dziesięcioma małżeństwami. Nie musisz się o nic martwić, bo wszystkie są dokładnie sprawdzane. Solidne pary o sporym małżeńskim stażu, które ze względów medycznych nie mogą mieć dzieci. Zwykle dobiegają czterdziestki. Mają różne wykształcenie i dochody, ale nie schodzimy poniżej poziomu, który gwarantuje dziecku dobre utrzymanie i wykształcenie. Wszystkie małżeństwa pochodzą z tego regionu, część z nich mieszka na wsi. Są różnego wyznania. Zdarzają się małżeństwa, które mają już dzieci, własne lub adoptowane. Julianna cały czas milczała, chłonąc każde słowo. – Chcemy, żeby nasze matki miały wybór. Musisz mi powiedzieć, Julianno, na czym ci zależy, a wtedy spróbujemy znaleźć najlepszą rodzinę dla twojego dziecka. Najlepsza rodzina, pomyślała Julianna z żalem, który ją samą zdziwił. Taka, jaką pragnęła mieć w dzieciństwie. Taka, jaką chciała założyć z Johnem. Ellen, widząc jej minę, spojrzała na nią ze współczuciem.