A potem złapał za zasuwę i otworzył drzwi.
Laura siedziała przy oknie z kolanami podciągniętymi pod brodę. Paliła się tylko jedna lampa stojąca w odległym kącie pokoju. Uświadomiła sobie, że przyzwyczaiła się do domu pogrążonego w ciemności. Lampa zamigotała i zgasła, a potem znowu się zapaliła. Laura natychmiast wyczuła, że Richard jest w pokoju. Ściągnęła poły szlafroka i wolno obróciła głowę w stronę drzwi. -Co ty tutaj robisz? - zapytała naburmuszona. -Szczerze mówiąc, sam nie wiem. -Usiądź więc - wskazała na sofę. Zrobił krok w jej kierunku, ale się zatrzymał. -Ależ tu ziąb! - Podszedł do paleniska, ułożył polana i rozpalił ogień. -Mnie nie jest zimno - powiedziała stanowczo Laura. -Przeziębisz się. Zapalona zapałka oświetliła jego rysy. Laura popatrzyła na blizny na szyi. -Sama mogłam to zrobić. - Wiem. -Idź sobie, Richardzie. . - Masz już dość mojego towarzystwa? - Oczywiście, że nie. Ale sam wiesz, że to nierozsądne. - Odetchnęła głęboko. - Pragnę więcej, niż tylko być w two ich ramionach - przyznała uczciwie. - Chcę cię całego. - Za marł. - Nie tylko mężczyzny ukrytego w cieniu, nie tylko kojącego głosu, który sprawia, że czuję życie pulsujące w ży łach. Nie tylko ciała, którego nie pozwalasz mi nawet do tknąć. - Przerwała, bo musiała zebrać się na odwagę. - Już kiedyś miałam połowę uczucia i połowę uwagi mężczyzny. Już kiedyś dostałam ochłapy... - Przełknęła ślinę. - Nie zniosę tego po raz drugi. Nic nie odpowiedział. Poczuła ucisk w sercu, a potem, bardzo cicho, dodała: -Nie możemy być razem, jeśli nie jesteś w stanie mi zaufać. Męczy mnie poczucie tymczasowości. Jakbyśmy siebie wykorzystywali. Po co tu przyszedłeś? -Musiałem... musiałem cię zobaczyć. -A mnie nie wolno zobaczyć ciebie? - Westchnęła i stłumiła łzy palące ją pod powiekami. - Zaoszczędź nam obojgu bólu. Wracaj do swojej wieży. Ciszę, mąciło tylko trzaskanie ognia w kominku. Pokój zalewało ciepłe, żółte światło. Richard pozostał przed paleniskiem. Klęczał na jednym kolanie i wolnym ruchem wkładał patyki do ognia. Płomień tańczył i przeświecał przez jego śnieżnobiałą koszulę, wydobywając zarys ramion i klatki piersiowej. Przydługie włosy osłaniały mu policzek i szczękę, zawijały się na białym kołnierzyku. Laura chciałaby przeczesać te włosy palcami. Chciałaby musnąć tę szeroką pierś, poczuć jego wargi na ciele. Schowała twarz w dłoniach. Oddychała wolno. -Proszę cię, idź sobie - wyszeptała głosem drżącym od pożądania. -Nie. - Wyprostował się i zwrócił w jej kierunku. Za jego