Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/zwierzeta.olsztyn.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/zwierzeta.olsztyn.pl/paka.php on line 5
zanim będzie lepiej, będzie gorzej. O wiele gorzej. Kilka koni weszło do stajni. Nevada odmierzał im porcje owsa,

zanim będzie lepiej, będzie gorzej. O wiele gorzej. Kilka koni weszło do stajni. Nevada odmierzał im porcje owsa,

  • Adnan

zanim będzie lepiej, będzie gorzej. O wiele gorzej. Kilka koni weszło do stajni. Nevada odmierzał im porcje owsa,

10 August 2022 by Adnan

gładził ich błyszczące nozdrza i czuł gorące oddechy klaczy, które prychały przy żłobach. Napełnił koryta wodą i zadowolony z obrządku poszedł do starego domu, i otworzył kluczem drzwi. Kiedy 146 wszedł do środka, powitało go stęchłe powietrze. Przy jednej ze ścian znajdowały się schody. Salonik, którego tapeta w blade róże pochodziła prawdopodobnie jeszcze sprzed drugiej wojny światowej, zasługiwał najwyżej na miano alkowy. Krótki korytarz prowadził do kuchni. Było to największe pomieszczenie w domu, z boazerią, piecykiem na drewno i ręczną pompą przy zardzewiałym zlewie. Łazienka mieściła się w dobudówce na końcu osłoniętego tarasu. Oscar nie zmodernizował tego domu, ale Nevada pomyślał, że może jemu się to uda. Kiedyś rozwali i przerobi kuchnię, doda kolejne schody do łazienki między dwiema sypialniami i wprowadzi się tutaj. W końcu. Ale na razie musi odnaleźć córkę. To najważniejsze. I co wtedy? Z ponurą miną otwierał kolejne okna, żeby puste pokoje choć trochę się przewietrzyły. Co z Elizabeth? Co zamierzasz zrobić w sprawie swojej córki? I co, u diabła, zamierzasz zrobić z Shelby? Oczami wyobraźni widział Shelby i ich córkę tutaj; mieszkałyby z nim, a do tego jeszcze stary pies... Stop! Co to za wizja, do jasnej cholery?! On i Shelby pochodzą z różnych światów, a dystans między tymi światami stale się powiększa. Ona dorastała w komfortowych warunkach, a kiedy sprawy przybrały zły obrót, wyjechała z miasteczka i urządziła sobie nowe życie. On nigdy nie znał swojej matki, wychowywał go ojciec-pijak, a w szkole średniej był jednym z największych łobuzów. Gdyby nie służba w wojsku, może już nigdy nie wróciłby na dobrą drogę. Jego i Shelby dzieli przepaść. Tak zawsze było i będzie. Owszem, mają córkę, ale ich ewentualny związek byłby bez przyszłości. Tak to wygląda. Nevada przeszedł się z psem, zauważył, że nadciągają coraz gęstsze burzowe chmury, i znowu wyczuwał, że coś złego się święci. Pojechał do domu, wytłumaczył sobie, że nie powinien dzwonić do Shelby, i otworzył butelkę piwa. Zdjął ubranie, poszedł do łazienki i wziął zimny prysznic, dokończył piwo, a potem zakręcił prysznic, zostawił pustą butelkę na toaletce i nagi poszedł do sypialni. Zdążył wciągnąć dżinsy, gdy zadzwonił telefon. Zapinając rozporek, wpadł do kuchni, chwycił słuchawkę, położył ją sobie między uchem a ramieniem i wymamrotał: - Halo? Cisza. - Kto dzwoni? Szczęknięcie. - A niech to! - Rzucił słuchawkę i znowu ogarnęło go złe przeczucie. Komuś to bardzo odpowiadało. Ale dlaczego? Czy to był tylko kawał? Być może ktoś o chorym poczuciu humoru chciał podziałać jemu i Shelby na nerwy. A może to było coś poważniejszego i naprawdę groźnego? Ross McCallum wrócił do miasta. Ktoś specjalnie zwabił tu Shelby. Obserwując przez siatkowy parawan nadciągające chmury, Nevada zacisnął zęby tak mocno, że aż zabolała go szczęka. Coś zdecydowanie wisiało w powietrzu. Coś złego, niegodziwego. On to coś wyczuwał: doświadczał takiego wrażenia, kiedy zaglądał w zimne oczy zabójcy. Wyjrzał na zewnątrz i patrzył na zbliżającą się burzę. Wiedział, że może być ofiarą jakiejś wymyślnej pułapki. Podniósł jednak słuchawkę i wykręcił numer do sędziego. Po trzecim dzwonku zgłosiła się Lydia Vasquez. 147 - Rezydencja państwa Cole’ów - powiedziała, wciąż jeszcze z wyraźnym akcentem w głosie. - Mówi Nevada Smith. - Postanowił sobie, że nie będzie owijał niczego w bawełnę. - Szukam Shelby. - Och, seńor Smith, przykro mi, ale Shelby... nie ma jej. - Dokąd pojechała? - Ja... ja nie wiem. Wyjechała jakąś godzinę temu, może wcześniej. Powiedziała, że... - Lydia zniżyła głos - ... jest bardzo przygnębiona. - Czym? Lydia się zawahała. - Nie mam pojęcia. - Na pewno masz, Lydio. - Nie zamierzał łatwo się poddawać. Lydia chrząknęła i Nevada miał ochotę złapać ją przez telefon i porządnie nią potrząsnąć.

Posted in: Bez kategorii Tagged: balejaż ombre, odder side, szczeniak pomeranian,

Najczęściej czytane:

wyjść.

Obejrzeli się, bo nagle na schodach rozległy się spieszne kroki Flic. Dziewczyna natychmiast padła Mickowi w ramiona, łkając rozpaczliwie. Tak bardzo kochała Izabelę! Co za straszne ... [Read more...]

wietrze włosy. A ponad głową bezchmurny lazur zimowego nieba,

oprawionego w złoto. Coś do niego mówiła. - Dobrze się pan czuje? Miły głos. Niski... Język angielski z domieszką czegoś bardziej ... [Read more...]

wytrzymać. A nade wszystko Flic, bo tylko ona może cokolwiek

zrozumieć. W środku tamtego tygodnia Imogen „wyraziła się" (tak Zuzanna tłumaczyła to Sylwii po wypadku) poprzez wyjście ze szkoły o ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 zwierzeta.olsztyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste