* * *
Ten ze wszech miar zadziwiający list wywarł na uczestnikach narady niejednakowe wrażenie. – Nadrabia miną, a naprawdę jest śmiertelnie przerażony – powiedział biskup. – Sam pamiętam, jakie to straszne, kiedy świat przewraca się do góry nogami. Tylko że u mnie było na odwrót: ja od dziecka wierzyłem, że światem rządzi duch, i kiedy po raz pierwszy nabrałem podejrzeń, że żadnego Boga nie ma i istnieje tylko sama materia, dopiero zrobiło mi się smutno, dopiero nieprzytulnie. Wtedy właśnie do zakonu poszedłem, żeby z powrotem wszystko z głowy na nogi postawić. – Jak to? – zdumiał się Berdyczowski. – To ty, ojcze... to ojciec miewał takie wątpliwości? A ja myślałem... – Zmieszał się i nie skończył. – Że tylko ty? – dokończył za niego Mitrofaniusz z niewesołym uśmieszkiem. – A co to, u mnie w środku sama tylko świętość siedzi? Nie, Matwieju, sama świętość zdarza się tylko w umysłach nudnych, a człowieka myślącego niebo ciężkimi pokusami próbuje. Sprawiedliwy jest nie ten, kto nie miewa pokus, tylko ten, co je przezwycięża. Kto nigdy i w nic nie wątpi, ten ma duszę martwą. – A więc ty, ojcze, wierzysz w te cuda? – spytała siostra Pelagia, odrywając się od robótki. – W przywidzenia, w chodzenie po wodzie i tak dalej? Dawniej inaczej ojciec mówił. – Co chłopak ma na myśli, mówiąc o zmianie zbroi? – wymamrotał z zadumą przewielebny, jakby nie dosłyszał. – Niezrozumiałe... Ach, jak interesujące i wieloznaczne są drogi Pana! Pelagia zaś wypowiedziała uwagę o charakterze psychologicznym: – Na podstawie poprzedniego listu wyobraziłam sobie, że wysłannik waszej przewielebności zapalił się do tej ponętnej damy, zapomniał o poleceniu, z jakim wyjechał, i stąd przerwa w korespondencji. Tu zaś jest o niej jedna wzmianka, mimochodem. Nie wiem, czy o widmie pan Aleksy pisze prawdę, ale jest zupełnie jasne, że młody człowiek rzeczywiście przeżył silny wstrząs. Inaczej za nic by nie zapomniał o tak pociągającej osobie. – Kobietom tylko jedno w głowie. – Archijerej zmarszczył czoło z irytacją. Wiecznie przesadzacie z waszym wpływem na mężczyzn. Są na świecie zagadki bardziej tajemnicze niż romantyczne nieznajome w woalkach. Och, trzeba chłopaczka ratować. Pomoc jest mu potrzebna, choć sam jej odmawia. W tym miejscu Matwiej Bencjonowicz, który słuchał rozważań władyki i jego córki duchowej, unosząc brwi ze zdziwienia, nie wytrzymał: – To wy to poważnie mówicie? Naprawdę, ojcze, dziwię ci się! Czyżbyś brał te wszystkie bajdy za dobrą monetę? Przecież Lentoczkin za nos waszą przewielebność wodzi, nabiera w najbardziej bezwstydny sposób! Rozumie się, że przez wszystkie te dni włóczył się za swoją „księżniczką”, a teraz wymyśla bajki, żeby sobie z ojca zakpić. To przecież oczywiste! Ja jednego tylko nie mogę zrozumieć – jak ojciec, ze swoją znajomością ludzi, mógł posłać z odpowiedzialną misją niepoważnego żółtodzioba! W słowach podprokuratora okręgowego była i logika, i zdrowy rozsądek, toteż Mitrofaniusz zmieszał się nawet, a Pelagia, chociaż pokiwała głową, w spór się nie wdawała. I tak się rozeszli, nie podjąwszy żadnej decyzji. Cenny czas zmarnowano bez pożytku. Stało się to jasne dwa dni później, kiedy nadszedł trzeci list. Z powodu jesiennych ulew drogi były rozmiękłe, dyliżans pocztowy mocno się spóźnił i biskupowi dostarczono kopertę tuż przed nocą. Nie zważając na to, władyka natychmiast posłał po Berdyczowskiego i Pelagię. * * * Trzeci list Aleksego Stiepanowicza Eureka! Metoda znaleziona! Najtrudniej było zrezygnować z materialistycznego systemu koordynat, błędnie dwuwymiarowego. Ignoruje on trzeci wymiar, który umownie nazwę mistycznym – pewien jestem, że z czasem znajdzie się jakiś inny, mniej emocjonalny termin. Ale na początek należy opracować system badawczy i technikę pomiarową. Współczesna nauka w ogóle tym się nie zajmuje, w zupełnej zgodzie z ubóstwianym przez Waszą Przewielebność Eklezjastą, który powiedział: