oznaczało to wcale, że był równie wielkim koneserem i
autorytetem w sprawach sztuki jak jej ojciec, z którego zdaniem liczył się przecież cały wielki świat. Tempera próbowała sobie wmówić, że gdyby książę był prawdziwym znawcą malarstwa, jej amatorski obrazek nie przypadłby mu do gustu. Spojrzała na swoje niedokończone dzieło. Rzeczywiście, było całkiem niezłe, w żaden jednak sposób nie mogło konkurować z obrazami wielkich mistrzów, takich jak wspomniany przez księcia Jan de Heem. Tempera pobierała lekcje u świetnych malarzy, dzięki którym wyjątkowo dobrze posługiwała się pędzlem. Potrafiła nawet kopiować dzieła niektórych mistrzów. Była jednak świadoma, że nie ma w sobie tej iskry geniuszu, której zwykle doszukiwał się jej ojciec, gdy proszono go o ocenę obrazu. Dzięki temu zawsze wiedział, czy ma do czynienia z oryginałem, czy z falsyfikatem. Ja jestem takim falsyfikatem — powiedziała do siebie Tempera i pomyślała, że stwierdzenie to jest prawdziwe z wielu względów. Przecież w gruncie rzeczy nie była ani malarką, ani pokojówką. Gdyby książę był spostrzegawczy, bez trudu by to odkrył. Tempera drżała z podniecenia. Gdyby swoim zachowaniem miała zniszczyć szanse lady Rothley na małżeństwo z księciem, nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Spacerowała tam i z powrotem po sypialni macochy. Pierwszy raz od przyjazdu do zamku widok za oknem zupełnie jej nie interesował. Cały wysiłek skupiła teraz na tym, by znaleźć jakąś rozsądną odpowiedź dla lady Rothley na wypadek, gdyby książę wspomniał jej o ich spotkaniu, co — była lego pewna — prędzej czy później nastąpi. 65 Lady Rothley wróciła zarumieniona z podniecenia i opowiedziała, jak wspaniale spędziła dzień. — Jacht księcia jest cudowny! — wykrzyknęła. — Ogromny i luksusowo urządzony. A Monte Carlo jest dokładnie takie, jak myślałam. Och, Tempero, jakże świetnie się tu bawię! — Książę wrócił do domu sam. — Skąd wiesz? — zdziwiła się lady Alarne. — Powiedział, że nie cierpi Monte Carlo, więc zostawiliśmy go na jachcie. Kiedy wyszliśmy z kasyna, czekały na nas powozy, którymi wróciliśmy. Tempera wstrzymała oddech. — Książę widział mnie w ogrodzie i rozmawiał ze mną. — Naprawdę? — spytała lady Rothley. Najwyraźniej nie zrobiło to na niej wrażenia. — A więc już wiesz, jaki jest przystojny! W kasynie był jeszcze jeden wspaniały mężczyzna. Jutro tu przyjeżdża. — Mam wrażenie, belle-mère, że nie dociera do ciebie, co usiłuję ci powiedzieć — mówiła wolno Tempera. — Książę widział, jak malowałam. Jestem pewna, że wydało mu się to dziwną u pokojówki umiejętnością. — Dlaczegóż miałabyś nie malować, skoro masz na to ochotę? — Lady Rothley przyglądała się swemu odbiciu w